sobota, 18 maja 2013

Pielęgnacja: Queen Helene Krem z masłem kakaowym

Tak.  Zamęczę Was notkami o pielęgnacji :D Może w końcu kupię nowy aparat :D Ale do rzeczy!


Kilka słów od producenta:
Mieszanka naturalnego masła kakaowego i czystej lanoliny o łatwo wchłanialnej konsystencji. Zabezpiecza skórę przed niekorzystnym działaniem słońca i wiatru. Znakomicie łagodzi skutki podrażnienia słonecznego. Zapobiega powstawaniu bruzd i zmarszczek na suchej skórze. Idealny do masażu twarzy i ciała. Przynosi ulgę rozciągniętej skórze w czasie i po ciąży oraz pomaga zredukować blizny i rozstępy. Zalecany do stosowania zarówno na dzień jak i na noc.

Cena: 16,50/136g

Skład: umieszczę wiadomo kiedy;P

Słyszałam o tym kosmetyku już jakiś czas temu. W sumie to nawet nie interesowałam się jego składem, na aukcjach all nie było i w recenzjach tez. Wystarczyła mi obietnica wspaniałego zapachu. Kupić czy nie? Ale przecież ja mam cały karton balsamów do ciała. Czasem mój rozsądek wygrywa.
Jednak nie ominęłam mnie okazja poznania tego specyfiku.

Może na pierwszy rzut oka opakowanie nie wygląda na problematyczne, to w czasie użytkowania na pewno nam będzie uprzykrzało wydobycie kosmetyku. Początkowo bez problemu wyciągniemy wierzchnią warstwę. Niestety napotykamy na kłopot, gdy chcemy do końca opróżnić słoiczek. Może tylko ja mam takie parówkowate palce? :D
Puste opakowanie oczywiście zostawiłam ;)

Kosmetyk ma bardzo zbitą i tłustą konsystencje. Niesamowicie ciężka. Jednak przyjemnie rozpływa się pod wpływem ciepła. Może i nie wchłania się tak błyskawicznie jak obiecuje producent, to i tak nie jest źle. Na skórze pozostawia ochronną warstwę, która niektórym może przeszkadzać. Jeżeli nałożymy duża ilość kosmetyku, to skóra będzie nieprzyjemnie tłusta i lepka.


Teraz popsioczę sobie na skład. Parafina! Obiecane masło kakaowe na piątym miejscu a lanolina na siódmym. Nie zachęcało mnie to do użycia, ani trochę!

Spodziewałam się zapachu czekolady. A co dostałam? Kokos! A to niespodzianka. Sam zapach może troszkę chemiczny, ale przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi o zapachy, to nie jestem zbyt wybredna ;)

Krem/balsam sam w sobie nie jest zły. Używałam go na przesuszone dłonie, stopy i łokcie. Od czasu do czasu na nogi, które również bywają suche. Jednak jak już wspomniałam, należy stosować go z umiarem.
Zmiękcza pogrubiały naskórek, nawilża i natłuszcza. Skóra początkowo jest troszkę tłustawa.
Powstała warstewka chroni przed wysuszeniem.
Używa się go dobrze, bo gładko rozsmarowuje się na skórze. W mig mam wysmarowane całe nogi ;)

Wydajność również jest na plus. Odrobinka wystarczy na wysmarowanie dłoni. Myślałam, że taka ilość zużyje się w ciągu kilku dni. Jednak 136g produktu wystarczyło mi na ponad 3 tygodnie. A to chyba dobry wynik ;)

Plusy:
+zapach
+działanie
+konsystencja

Minusy:
-dostępność (Internet, sklepy zielarskie)
-skład
-opakowanie



Moja ocena: 4,0/6,0


Dzisiaj robię pizzę. Pierwszy raz od 2 miesięcy. To i tak długo wytrzymałam :D Obowiązkowo na cienkim cieście :) I z mozzarellą!
Szkoda, e nie ma opcji przesyłania zapachu ;) Zaraz idę włożyć do pieca!


Buziaki!


Kosmetyk otrzymałam na Opolskim Spotkaniu Blogerek Kosmetycznych. Fakt ten nie wpłynął na moją obiektywną ocenę.

13 komentarzy:

  1. Mnie nie zamęczasz, najbardziej lubię takie posty. stawiam na pielęgnacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapach na pewno przypadłby mi do gustu, ale konsystencja - zupełnie nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie to masło jest za tłuste. Nie wyobrażam sobie zrobić nim masażu twarzy ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Masełko w sam raz dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno spodobał by mi się zapach, kocham kokosy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz widzę ;)
    Uwielbiam kokosowe nuty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba je sobie podaruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam na stopach i dloniach:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ostatnio robiłam pizze:) a mam ale jeszcze nie używałam

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że jest taka mała pojemność, akuratna do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to jest z tymi składami.

    OdpowiedzUsuń
  12. kurczę, nie sądziłam, że ma parafinę :/ jeszcze nie używałam.

    a co do lakierku... to nie jest ten ze zlotu :) ja swój mam ze współpracy i mój jest miętowy, a dostałyśmy takie morko-niebiesko-turkusowe... licho wie jak nazwać ten kolor ;P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze komentarze. Każda opinia jest dla mnie ważna :)